Powracają plotki sugerujące, że wkrótce Formuła 1 zmieni właściciela, a do potężnego zakupu mieliby szykować się szejkowie z Arabii Saudyjskiej.

Prawa komercyjne do Formuły 1 od 2017 roku należą do koncernu Liberty Media, który nabył je od dobrze znanego funduszu CVC, który przez całą swoją inwestycję mocno ufał Berniemu Ecclestone'owi.

Szwajcarski Blick twierdzi jednak, że Amerykanie "stracili już zainteresowanie swoją wielomiliardową akwizycją" i rozważają możliwość wyjścia z inwestycji, sprzedając udziały Saudyjczykom.

Dla przeciętnego kibice skutkiem ubocznym takiej transakcji mogłoby być zwiększenie liczby wyścigów rozgrywanych na Bliskim Wschodzi i w Azji.

W tym roku ostatnie trzy wyścigi ze względu na pandemię odbywać się będą na Bliskim Wschodzie. Nowy wyścig w Arabii Saudyjskiej i wieńczące sezon GP Abu Zabi mają już potwierdzone swoje daty na 5 i 12 grudnia, podczas gdy świat F1 oczekuje na rychłe potwierdzenie obecności Kataru w tegorocznym kalendarzu mistrzostw. Wyścig ten miałby zastąpić odwołane wcześniej w tym roku GP Australii.

Tegoroczne przedsezonowe testy i pierwsze Grand Prix sezonu odbyły się w Bahrajnie, który w 2020 roku gościł dodatkowy wyścig na zmienionej pętli toru Sakhir. Testy przed sezonem 2022 wedle najnowszych doniesień również mają być podzielone między Barcelonę i Bahrajn.

Jeden z najbardziej doświadczonych dziennikarzy na padoku F1, Roger Benoit twierdzi, że "Saudyjczycy czekają już w drzwiach ze swoimi walizkami, aby przejąć interes od Amerykanów", a jeżeli tak się stanie widowisko "będzie coraz bardziej zmierzało w azjatyckie regiony".

Benoit wskazuje, że tak duża obecność torów z Bliskiego Wschodu w kalendarzu wiąże się głównie z kwestiami finansowymi, a ciepią na tym tak kultowe obiekty jak Hockenheim czy Nurburgring, które nie mają szans na organizację wyścigu w Europie.

Dziennikarz wskazuje, że na początku swojej kadencji były CEO F1, Chase Carey, który w zeszłym roku ustąpił Stefano Domenicaliemu, zakładał, że "każde Grand Prix miało być odpowiednikiem Super Bowl", ale koncepcja ta spaliła na panewce.

Jeżeli Formuła 1 wyląduje w rękach Saudyjczyków z pewnością wywoła to dużą falę krytyki ze względu na kwestie nie przestrzegania przez ten kraj praw człowieka. Królestwo Arabii Saudyjskiej od lat próbuje ocieplać swój wizerunek przyciągając do siebie globalne dyscypliny sportowe. W trend ten w tym roku wpisała się także Formuła 1, która na początku grudnia odwiedzi nowopowstały, uliczny obiekt w Dżudzie.